Obrona wygłasza mowy końcowe w procesie ws. wybuchu gazu w Szczyrku (krótka)
Do tragedii doszło 4 grudnia 2019 r. Wybuch gazu zniszczył całkowicie trzykondygnacyjny dom. Ratownicy znaleźli w gruzach ciała ośmiu ofiar, w tym czworga dzieci. Według bielskiej prokuratury okręgowej, do eksplozji doprowadziło przewiercenie gazociągu, który był pod ulicą. Wykonywano go, by doprowadzić energię do inwestycji deweloperskiej.
W piątek sąd wysłuchał już obrońcę pierwszego z pracowników, który wykonał przewiert. Mecenas Marek Krupski dowodził, że jego klient nie mógł umyślnie doprowadzić do katastrofy, gdyż nie wiedział o wielu okolicznościach, które wiązały się z wykonaniem pracy. "To kierownik budowy wskazał miejsce przebiegu poszczególnych uzbrojeń. Mój klient nie mógł wiedzieć, że ten gazociąg mógł być napełniony" – wskazywał.
Krupski odniósł się do zarzutu prokuratury, że godząc się na przewiert zamiast nakazane w pozwoleniu wykonanie wykopu, godził się na możliwe skutki. Wskazywał, że na mapie gazociąg oznaczony był przerywaną linią, czyli jako projektowany. Miał się jednocześnie znajdować na głębokości 60 cm, a faktycznie był na 150 cm i zarazem przesunięty o 40 cm w poziomie. Był w nim także gaz.
Mecenas Krupski poprosił sąd o uniewinnienie swego klienta lub przynajmniej – w przypadku uznania za winnego - zdjęcie z niego umyślnego charakteru działania.
Po mowie mecenasa Krupskiego sąd zarządził przerwę, po której kontynuowane będą wystąpienia obrońców drugiego pracownika oraz trojga pozostałych oskarżonych, którzy odpowiadają za nieumyślne doprowadzenie do katastrofy poprzez nieprawidłowości przy rozbudowie sieci gazowej, fałszowanie dokumentacji i podżegania do składania fałszywych zeznań.
Strony rozpoczęły wygłaszanie mów końcowych 16 kwietnia. Prokurator Lucyna Stebelska zażądała wówczas dla oskarżonych kar: 10 lat więzienia dla szefa firmy oraz 8 i 6 dla pracowników, a także od 5,5 roku do 5 lat i 2 miesięcy dla pozostałych. Wszyscy powinni zapłacić solidarnie wielusettysięczne kwoty za zniszczenia wyrządzone przez wybuch. Mecenas Sylwia Myśliwska, reprezentująca członka rodziny ofiar, ale także obrońca szefa firmy zlecającej przewiert Andrzej Herman, mówili, że na ławie oskarżonych powinno zasiąść więcej osób, których działania pośrednio mogły doprowadzić do katastrofy. Herman w swojej mowie zwrócił się o uniewinnienie klienta.
Szefowi firmy, która zleciła wykonanie przewiertu, oraz dwóm pracownikom, którzy go wykonali, grozi 12 lat więzienia. Pozostali mogą spędzić w więzieniu 8 lat.
Sędzia Paweł Kudelski zapowiadał 16 kwietnia, że wyrok może zostać ogłoszony 10 maja.(PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ mark/